Wrocławska ” szpilka”
Iglica – symbol Wrocławia
W okresie mojego dorastania w naszym mieście ( mówię o Wrocławiu) wielokrotnie w powojennych publikacjach spotykałem się ze wskazywaniem Iglicy wrocławskiej jako symbolu powojennego Wrocławia i jednocześnie symbolu naszego miasta. Publikacje albumowe , wydawnictwa kalendarzy zawsze zawierały ujęcie tego ciekawego obiektu. Mijają lata iglica nadal stoi na swoim miejscu, ale została wyparta z wizerunku miasta na zdecydowanie dalsze pozycje. Ze swojej strony chciałbym upomnieć się o odpowiednie miejsce dla tego symbolu, bo wprawdzie wybudowany na „specjalną” okazję i w dodatku z małymi przejściami to przecież jest nasza podobnie jak „Hala Ludowa” (specjalnie używam tego dawnego określenia). Rośnie nam całkiem nowe pokolenie mieszkańców, przyjeżdżają turyści i warto zadbać o pielęgnowanie historii tego obiektu z uwzględnieniem rangi tej szacownej wrocławskiej szpilki.
Jednocześnie nie chcę zostać żle odebrany – obiekt ten nie jest przysłaniany, zaniedbywany itp. Chodzi o zwykły powrót na właściwe jej miejsce w grupie najważniejszych atrakcji turystycznych naszego miasta. Nie chcę w tym miejscu cytować historii powstania tego obiektu, ale dla zaciekawienia przytoczę opis zdobycia masztu iglicy przez alpinistów z Krakowa, którzy po karkołomnym wejściu zrzucili z jej szczytu uszkodzone zwierciadła zagrażające bezpieczeństwu odwiedzających wystawę …. 23 godzinny atak na szczyt przy dawnych prostych technikach alpinistycznych to był jednak wyczyn. Póżniej był stan wojenny i flaga „Solidarności” na maszcie, którą służby bezpieczeństwa musiały zdejmować i już na koniec ostatnie lata kiedy została położona i poddana zabiegom konserwacji.
Mamy zatem w naszym mieście wiele pięknych obiektów atrakcyjnych turystycznie, a o jednym z nich starałem się przypomnieć.
materiały żródłowe dla części zdjęć to: PAP, bonczek/hydrofotografgroup/2005, Agencja Gazeta , Fotopolska.eu
- Historia z uszkodzonymi zwierciadłami przed otwarciem wystawy:
Pierwotnie iglica miała 106 m. Obecnie ma 90 m i kilka centymetrów, waży 44 t (czyli tyle, ile 11 średniej wielkości słoni afrykańskich). Czubek ozdobiony był lustrzaną tarczą przypominającą parasol. Oświetlana reflektorami, miała nocą obracać się dookoła i puszczać zajączki na placu przed Halą Stulecia. Ale tuż po otwarciu wystawy, jak na ironię 22 lipca, czyli w święto Polski Ludowej, nad Wrocławiem przeszła potężna burza z piorunami. Wichura zniszczyła konstrukcję na czubku iglicy, rozbijając kilka luster. „Wiatr przefasonował reflektor na szczycie i zrobił z iglicy największego stracha na wróble w Polsce” – podśmiewywał się w swojej książce prof. Hugo Steinhaus, wielki matematyk. Na pomoc zgłosili się taternicy z Krakowa, przyjaciele Wojciech Niedziałek i Zbigniew Jaworowski. –
Pokonanie dolnej części (70 m konstrukcji żeberkowej) wydawało się proste. Za to górna część (30 m), zbudowana z nachodzących na siebie i coraz to węższych rur, mogła sprawić kłopoty.
– „Słuchaj – powiedziałem do Niedziałka – wejdziemy na nią za pomocą węzłów Prusika”. Gdy taki węzeł pociągnie się w dół, zaciska się tak mocno, że lokomotywę można powiesić, a gdy w górę, to się rozluźnia. Już w Zakopanem sprawdziliśmy, że na stali też trzyma się dobrze. Zdecydowaliśmy, że wejdziemy na rury po tych pętlach, ale będziemy je zakładać podwójnie. Klamer będziemy używać tylko do asekuracji – opowiadał Jaworowski.
„O godz. 9.00 rano przybywają dwaj taternicy, zajmują miejsca koło popiersia » Robotnika «. O godz. 10.00 zwieziono sprzęt, który będzie konieczny przy dokonaniu zadania. Na wieść o wspinaczce liczni taternicy z Wrocławia pospieszyli na teren wystawy, ofiarowując swoją pomoc kolegom z Krakowa. Godz. 11.30 – Wojciech Niedziałek rozpoczyna akcję. Tłum zastygł w oczekiwaniu. Godz. 11.45 – na iglicę zaczyna wdrapywać się Jaworowski. Godz. 12.00 – Niedziałek osiągnął 12. żebro. Godz. 14.00 – Niedziałek odpoczywa.
Tłumy publiczności z zapartym tchem śledzą przebieg akcji. Godz. 18.00 – taternicy pogrążeni w ciemnościach. Pada deszcz. Chłopcy proszą z góry o podanie im termosu z gorącą wodą. Godz. 22.00 – do lustra brakuje jeszcze 13 metrów. Zawodzi serce, na lince podano im coraminę na wzmocnienie. Świt zastaje obu taterników na szczycie. Godz. 5.40 – Jaworowski prosi o wyłączenie reflektora. Godz. 6.00 – rusza do góry drugi transport z wyżywieniem, woda z sokiem i bułki z masłem. O godz. 6.45 Niedziałek rozpoczyna forsowanie trzeciego segmentu. O godz. 9.20 Niedziałek jest osiem metrów od celu.
Ostatni odcinek forsuje niezwykle szybko. Jeszcze jeden wysiłek mięśni. Jeszcze jedna wibracja ciała i widzimy, że ręka Niedziałka dotyka lustra. Cel został osiągnięty po 24 godzinach ciężkiej pracy. Godz. 11.45 – Niedziałek z góralskim okrzykiem dziękuje za owacje; odłamki lustra padają na dziedziniec”.
Zeszli na ziemię po 36 godzinach.
TUTAJ – Relacja filmowa z tej akcji i wejścia krakowskich studentów – PKF
Kilka faktów o naszej „szpilce”:
- Wzniesiona, wybudowana i postawiona na okazje Wystawy Ziem Odzyskanych w 1948 roku czterdziestoczterotonową wieżę zaprojektował prof. inż. Stanisław Hempel, a wykonało przedsiębiorstwo „Mostostal”
- konstrukcja mierzy 90,3 metra (pierwotnie 106 metrów)
- przechodząca nad Wrocławiem 20 lipca (przed otwarciem wystawy) burza z piorunami zniszczyła lustrzaną konstrukcję zrzucając na ziemię kilka ze zwierciadeł i wygięła zakończenie Iglicy
- 12 – 13 października 1948 r., po emocjonującej ówczesnych wrocławian brawurowej wspinaczce Wojciecha Niedziałka (studenta socjologii UJ) i Zbigniewa Jaworowskiego (studenta medycyny UJ), członków klubu wysokogórskiego – uszkodzone pozostałe na iglicy lustra zostały zrzucone. Wspinaczka na szczyt iglicy trwała 24 godziny i 15 minut (częściowo w deszczu, w większości przy wietrze), a demontaż uszkodzonych elementów – kolejnych sześć godzin
- W 1964 Iglicę położono poziomo w celu konserwacji oraz skrócenia jej czubka. Następną konserwację, również w pozycji leżącej, wykonano w kwietniu 1979, uszkadzając i skracając ją (bez dokumentacji) o dalsze 5 metrów, do 90,3 m
TUTAJ – znajdziecie kolejny artykuł o iglicy i materiał filmowy z ostatniego dzikiego wejścia